Najpierw liczby
Lat doświadczenia w pisaniu
Redakcji we współpracy
Napisanych tekstów
Zadowolonych klientów
A takie były początki
Byłam wtedy w szóstej klasie podstawówki. „Pani od polskiego” kazała nam napisać wypracowanie pt. kto jest twoim bohaterem.
Nie miałam pojęcia, co napisać. Moją bohaterką była o rok starsza koleżanka, Ania, która miała krewnych za granicą. Dostawała od nich katalogi Neckermanna. Takie z ubraniami. Były w nich tysiące pięknych, kolorowych ciuchów! A do tego szaliczki, torebki, ozdoby. I BUTY! My takich rzeczy nie mieliśmy szans oglądać nigdzie. Ani w czasopismach, ani w telewizji — co tam telewizja, przaśna i czarno-biała; takich cudów nie było nawet w Pewexach!
Nieliczni szczęśliwcy zapraszani byli do domu koleżanki i wolno im było te katalogi oglądać. Obracaliśmy katalogowe kartki z pełnym zachwytu namaszczeniem.
Rozumiesz, nie mogłam się przyznać w wypracowaniu, że moja wizja bohaterstwa sięga raptem katalogu z RFN.
Ambitna byłam, więc myślałam i myślałam — bo wypracowanie musiało być fajne. I wymyśliłam! JA będę moją bohaterką! Dlaczego to, co różnorodne, kolorowe i piękne w moim świecie ma się kończyć na tych katalogach? Dlaczego w przyszłości moje życie nie ma być tak samo piękne, kolorowe i różnorodne, jak ciuchy z Neckermana?
I napisałam — o przyszłej sobie. O osobie, dzięki której będę żyć ciekawie. O osobie odważnej, tęskniącej za światem; na razie bez konkretnego pomysłu, jak tego świata dotykać, ale za to pełnej gotowości, by go chwycić i już nie wypuścić.
Naiwne było to wypracowanie. Ale też pełne nadziei i „pani od polskiego” zakochała się w nim. Zresztą, nie tylko ona — bo nieświadomie opowiedziałam o tęsknocie, którą żywili wszyscy.
Wszyscy też mieli tę moją opowieść usłyszeć: dostąpiłam zaszczytu nie lada — miałam swoje wypracowanie przeczytać innym. I nie jakoś tak zwyczajnie, że stoję przed klasą i czytam. Nie! Miałam czytać jak w radiu, bo przez szkolny radiowęzeł!
Przeczytałam. Głos mi drżał, ale tylko na początku. Bo w ogóle było super! WSZYSCY mnie słyszeli. Co więcej, wszyscy mnie SŁUCHALI — bo „audycja” miała miejsce podczas lekcji.
Myślicie, że puenta będzie taka: i wtedy poczułam, że chcę pisać? Nic podobnego. W ogóle nie przyszło mi to do głowy. Wtedy plany na przyszłość miały ogromny rozmach, ale zero konkretów. Moja pisarska kariera przyszła natomiast na myśl mojej „pani od polskiego". Powiedziała do mnie "ty, Agata, to chyba pisarką zostaniesz". I wykrakała :) A ja, -dzieści lat później, rzeczywiście żyję z tego, że umiem coś składnie napisać.
Bardzo krótkie CV
Redakcje, pisma, tytuły
Uzbrój się, proszę, w cierpliwość, bo będę wyliczać. Miejmy to oficjalnie za sobą — ale doceń fakt, że 20 lat mojej zawodowej kariery streszczę dosłownie w trzech krótkich akapitach.
Współpracowałam z takimi tytułami, jak: Sens (to czasopismo pomagałam tworzyć od numeru zerowego i przez kilka lat było ono moją „macierzystą” redakcją), Marie Claire, Elle, Pani, Oliwia, Świat Kobiety, Cosmo, Claudia, Shape, Poradnik Domowy, Dobry Tydzień, tygodnik Naj, Przyjaciółka, Tina, Zdrowie, Świat Zdrowia, Samo Zdrowie, Moda na Zdrowie, Żyjmy Dłużej, Kropka TV, Dziecko, LOGO, Praca i Kariera, magazyn Business Centre Clubu, Farmacja i Ja. Współpracowałam jeszcze z Filipinką (dla tych, co nie pamiętają: to było kiedyś całkiem fajne pismo dla młodzieży), Bravo Girl! czy pismem Kobieta i Styl. Od czasu do czasu pisuję też do kwartalnika FASHION.
Przez rok pracowałam jako redaktor w piśmie Vita (wydawane przez Edipresse). Współpracowałam z portalem MamaZone (zarówno jako autorka tekstów, jak i współtwórca opisów dla sklepu internetowego; napisałam nawet dla nich bajkę edukacyjną!). Byłam współpracownikiem branżowych tytułów, np. przez kilka lat współpracowałam z pismem Peso Perfecto, wydawanym przez AUDE dla odchudzającej ludzi firmy Natur House. Współpracowałam także z redakcją internetową Polskiego Radia, tworząc głównie teksty zdrowotne i dotyczące psychologii. Byłam też stałym współpracownikiem czasopisma Recepta.pl (kiedyś Bez Recepty), wydawanego przez Polską Grupę Farmaceutyczną.
🔸 Obecnie jestem stałym współpracownikiem tygodnika Dobry Tydzień, pisuję też (już nie jako dziennikarka, a jako socjolog) felietony dla miesięcznika Franchising. Jak widzisz, z dziennikarki przerzucam dziś moce przerobowe na nowocześniejsze media, bo wierzę, że to w internecie czeka na mnie przyszłość.
🔸 Swoją pracę traktuję poważnie. Planuję 3-4 wydania do przodu, bo wiem, że i ja, i mój zleceniodawca, chcemy wiedzieć, na czym stoimy. Pamiętam i dbam o autoryzację. Nigdy nie spóźniam tekstów. Jeśli trzeba, teksty konsultują mi sprawdzeni specjaliści; mam „oswojony” całkiem spory zespół konsultantów.
🔸 Tłumaczę z angielskiego i niemieckiego, z redagowaniem „w locie”. I robię to lepiej niż google translate :)
🔸 Umiem też zrobić bardzo porządną analizę słów kluczowych (mam do tego kilka niezłych narzędzi), ale najważniejsze, że po 20 latach pisania do żywego człowieka potrafię „wejść w głowę” odbiorcy i tak skonstruować komunikat, żeby się w niej „przyjął” (albo żeby przynajmniej został dobrze zrozumiany).
A prywatnie?
Mieszkam w Warszawie. Jestem zwierzolubem i uważam, że dom bez zwierzęcia jest smutny. Jestem też wege, jedzenie mięsa rzuciłam, mając 16 lat (czyli daaaaawno). Nie noszę odzieży skórzanej czy zrobionej z piór, nie kupuję skórzanych mebli, bojkotuję kosmetyki testowane na zwierzętach. Część każdego honorarium przeznaczam na poprawę losu zwierząt. Jestem przeciwna polowaniom i eksperymentom na zwierzętach, na różne sposoby wspieram schroniska.
Kocham swój rower, ale też uwielbiam moje AUDI (niezbyt młode, ale wartkie). To tak, żeby nie było, że tylko eko i eko :)